wtorek, 23 września 2014

Rozdział 18. Nareszcie.



   Przebudziło mnie mocne szarpnięcie za ramię. Niechętnie podniosłam powieki i ujrzałam przed sobą przerażoną minę Justina. Przez chwile patrzył na mnie jak na jakiegoś ducha, a po chwili uśmiechnął się szeroko i przez jego twarz przebiegł cień zamieszania, ulgi i radości? Nie miałam kompletnego pojęcia o co chodzi temu chłopakowi. 
   Przetarłam szybko ręką zaspane oczy i podparłam się na łokciu, zerkając na zegarek, który wskazywał 6:22 nad ranem.
- Coś się stało? - Zapytałam, kiedy on  odsunął się ode mnie na tyle abym mogła się podnieść.
- Nie.. - Odparł od razu, ale widać, że był nie pewny. Nie patrzył na mnie.Jego wzrok wędrował po całym pokoju, byle tylko nie spojrzeć na mnie. Zrobiłam coś nie tak? 
- Justin o co chodzi? - Dotknęłam dłonią jego policzka i przesunęłam delikatnie jego twarz, tak aby na mnie spojrzał. 
- Nie ważne.
-  Ważne. - Spojrzałam na niego srogo, nie chodziło tylko o to, że obudził mnie o szóstej rano po takiej nocy, ale o to, że było coś nie tak, a nie chciał mi powiedzieć o co chodzi.
- Miałem po prostu zły sen. - Odparł krótko i powoli spojrzał w moim kierunku.
- Oj słodziaku. Trzeba było do razu powiedzieć. - Uśmiechnęłam się delikatnie i usiadłam na jego kolanach.
-  Ale tylko komuś powiedz ... - Spojrzał na mnie poważnie, a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Jutro wyjdę na ulice Nowego Jorku i każdemu zatrzymanemu przechodniowi będę mówić, że Justin Bieber miewa koszmary. - Wystawiłam w jego stronę koniuszek języka.
- Ani mi się waż Cassey. 
   Uśmiechnęłam się do niego słodko i wtuliłam twarz w jego szyję. 
- Żartuje sobie przecież. - Szepnęłam i delikatnie musnęłam ustami jego szyję.
- No ja mam nadzieje, mam nadzieje. - Przejechał dłonią po moich plecach i pocałował w skroń.
- Wiesz co? - Odsunęłam się od niego kawałek i spojrzałam w jego oczy. 
- Co? - Zapytał również patrząc na moją twarz. 
- Jak cię poznałam to myślałam że jesteś taki jak prawie większość chłopaków, a teraz widzę że się myliłam. Jesteś słodki, prawdziwy i tylko udajesz takiego twardziela. - Powiedziałam uśmiechając się w jego stronę. 


   * 


      Przeglądałam ubrania w szafie i wyrzucałam na łóżko te, które chciałam zabrać na wyjazd. A z minuty na minute sterta tych ciuchów robiła się coraz większa i większa. Nie mam pojęcia czy uda mi si spakować w jedną  torbę, którą sobie przygotowałam. Znając mnie to pewnie nie, bo zamierzam wziąć jeszcze więcej.
      Od ostatniego poranku nie widziałam się z Justinem, ale myślami ciągle byłam przy nim. Widziałam jego uśmiech, jego błysk w oczach, to jak mnie dotykał i jak całował. Teraz nie mogłam zaprzeczyć po prostu się w nim zakochałam, tylko czy on czuł coś do mnie? Nie mam zielonego pojęcia, ale przez te kilka dni dowiem się tego na pewno.Nie mogę pozwolić jedynej szansy jaka może mnie spotkać na normalną miłość, z normalnym chłopakiem.
      Kiedy wybrałam już chyba wszystkie najlepsze ubrania jakie miałam, podeszłam do łóżka w celu wpakowania ich jakoś do torby, lecz przerwał mi dźwięk przychodzącego połączenia.
Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu w celu znalezienia telefonu, ale nigdzie nie było go widać. Lekko poddenerwowana poderwałam się z miejsca i zaczęłam przerzucać wszystkie rzeczy z miejsca na miejsce, gdy w końcu odkopałam komórkę spod ciuchów na dywanie pod łóżkiem.
    Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Tommy'ego, jeszcze z przed roku jak wyjeżdżał na studia. Nie czekając już ani chwili dłużej odebrałam.
- Cześć, co słychać? - uśmiechnęłam się, kiedy słyszałam jego oddech po drugiej stronie słuchawki. Myślałam, że się na mnie obraził, a tu dzwoni do mnie.
- Siema. Ja dzwonię tylko w jednej sprawie. - Mruknął cicho i tak jakby od niechcenia. Czy on na prawdę nadal się na mnie gniewa za tamten wieczór? Przecież ja nigdy mu nie dawałam, żadnych szans czy znaków. Byliśmy przyjaciółmi, a on wkurza się na mnie za to, że chce znaleźć kogoś dla siebie?
- Nadal się na mnie wkurzasz? - Zapytałam od razu. Chce wiedzieć o co mu chodzi dokładniej.
- To teraz nie ważne. - Odparł. - Zadzwoń do Darena.
- Co do pierwszego to ważne i nie myśl sobie, że ci odpuszczę. A o co chodzi? - Zapytałam, siadając na podłodze obok walizki i zaczęłam układać je do niej, aby nie marnować czasu.
- Podobno dowiedzieli się czegoś co planuje Matt i nie wiedzą czy chcesz aby w razie czego interweniowali bez ciebie. Wiesz przyłączasz się do nich od razu stajesz się ich rodziną, więc będą cię bronić mimo wszystko. - Powiedział już bardziej normalnym tonem .
- Okej dzięki za informacje, zaraz do niego zadzwonię, ale Tommy...
- Hymm? - Przeciągnął.
- Jedziesz nad jezioro prawda? - Zapytałam, mimo wszystko z nadzieją. Chciałam bardzo, żeby jechał, a nie przeze mnie rezygnował z wakacji.
- Jadę, ale dojadę jutro. Muszę załatwić jeszcze jedną sprawę. Muszę kończyć. Cześć. - Powiedział krótko i nie czekając na moją odpowiedź rozłączył się.
   Siedziałam przez chwile zastanawiając się jaką to sprawę miał do załatwienia. Odkąd dowiedziałam się dla kogo  pracuje, martwiłam się o niego tak samo jak o moich rodziców po sprawie z Mattem, chociaż teraz sama jestem w to zamieszana.






- No to co, wszystko zabrałaś? - Zapytała Megan, kiedy stałyśmy przed samochodem.
- Raczej tak. - Odparłam krótko, zerkając na znajomych którzy właśnie wsiadali do pojazdu. 
    Justin nawet nie wyszedł, kiedy po mnie przyjechali. Nie wiedziałam o co mu chodzi, czy coś źle zrobiłam? Nagle jeden i drugi się na mnie obraża i tak mają wyglądać nasze wakacje. Jakoś odechciewa mi się tam jechać. 
    Spojrzałam w stronę bruneta siedzącego przy oknie na tylnym siedzeniu. Kiedy tylko nasz wzrok się spotkał, on natychmiast go odwrócił i zaczął rozmowę z Sammy. 
- Pierwsza kłótnia? - Zaśmiała się Meg, obejmując mnie ręką.
- Nie pokłóciliśmy się. - Spojrzałam na nią, trochę wkurzona. Dlaczego to wszystko ostatnio się tak miesza?
- Tak, tak. Nie martw się, wystarczy jedna noc nad jeziorem i się pogodzicie. - Puściła mi oczko i z uśmiechem udała się w stronę przedniego wejścia. 


.___________________.


No i mamy kolejny rozdział.
Przepraszam, że tak długo, ale się rozchorowałam, potem miałam zaległości w szkole, potem wyjazd i znowu szkoła. Wiem, że pewnie nie chcecie słuchać o mnie, więc co do rozdziału.
Mało komentarzy, więc krótki rozdział ;)
Mam nadzieje, że będziecie komentować i zmotywujecie tak Paulę, że doda rozdział w weekend do NN :)