Justin
Wciąż całowałem
czule, a zarazem delikatnie jej miękkie usta. Bałem się ją zniechęcić do siebie
i do dalszego działania. Lekko przysuwając Cassey do siebie wsuwałem ręce pod
jej bluzkę. Nagle ni stąd, ni zowąd ona odsunęła mnie od siebie. W pierwszej
chwili byłem pewny, że zrobiłem coś nie tak. Kiedy jednak moje oczy napotkały
jej uwodzicielskie spojrzenie zrozumiałem, że gra wstępna toczy się dalej.
Posłałem jej swój chytry uśmieszek. Cassey chwyciła moją dłoń, po czym zaczęła
prowadzić nas po schodach do sypialni.
Kiedy znaleźliśmy się w jej pokoju nasze usta się złączyły. Tym razem w pocałunki oboje włożyliśmy więcej namiętności. Powoli, bez pośpiechu zaczęliśmy przesuwać się w stronę łóżka. Delikatnie i z precyzją ściągałem jej bluzkę, lecz ona postanowiła zrobić to szybciej. Dotknąłem spokojnie dłonią jej twarzy i cicho do niej szepnąłem .
- Proszę, nie śpieszmy się. Chciałbym żeby to była noc, którą zapamiętamy na zawsze, i której żadne z nas nie będzie żałować.
- Możesz ze mną dziś robić to, co ci się tylko podoba kotku.
Jej głos świadczył o tym, że jest całkowicie rozluźniona. Nie byłem pewny, czy było to spowodowane alkoholem, ale pomimo tego to uczucie przeniosło się również na mnie. Dzięki temu mogłem zapomnieć o swoim zadaniu i dać ponieść się chwili oraz uczuciom. Zacząłem całować jej ramie przechodząc do czułego miejsca na szyi. Usłyszałem jak cicho wzdycha z podniecenia. Przyciągnęła mnie ręką mocno do swojego rozgrzanego ciała, gdy ja nie przestawałem ssać jej słodko pachnącej szyi.
Powoli rozbierając się nawzajem przesuwaliśmy się w stronę łóżka. Czułem jak Cassey delikatnie przejeżdża paznokciami po skórze na moich plecach. Oboje z chwili na chwilę byliśmy coraz bardziej napaleni. Kiedy leżeliśmy już na jej miękkiej pościeli ja wyjąłem zwinnym ruchem prezerwatywę z tylnej kieszeni moich spodni . Rozerwałem opakowanie i sprawnie założyłem ją. Cassey patrząc na mnie uśmiechnęła się tylko uroczo i ponownie całując mnie namiętnie z pożądaniem usiadła pomału na moim umięśnionym brzuchu. Bez pośpiechu położyłem swoje dłonie na jej płaskim brzuchu, po czym subtelnie głaszcząc jej ciało przejechałem nimi po jej plecach, a następnie tyłku. Powoli razem przekręciliśmy się tak, że teraz to ona znajdowała się pode mną. Spojrzałem jej w oczy odgarniając przy tym kosmyki włosów znajdujące się na jej twarzy. Pocałowałem ją delikatnie i powolnymi ruchami zacząłem w nią wchodzić. Nasze oddechy automatycznie przyśpieszały. Słychać było jęki Cassey roznoszące się chyba po całym domu. Czułem, że dzisiejsza noc jest najlepszą nocą w moim życiu.
Po wszystkim Cassey wtuliła się we mnie, a ja objąłem ją delikatnie ręką i pocałowałem w głowę. Oboje byliśmy zmęczeni, ale także szczęśliwi. Zasnąłem myśląc po prostu o przyszłości.
Kiedy znaleźliśmy się w jej pokoju nasze usta się złączyły. Tym razem w pocałunki oboje włożyliśmy więcej namiętności. Powoli, bez pośpiechu zaczęliśmy przesuwać się w stronę łóżka. Delikatnie i z precyzją ściągałem jej bluzkę, lecz ona postanowiła zrobić to szybciej. Dotknąłem spokojnie dłonią jej twarzy i cicho do niej szepnąłem .
- Proszę, nie śpieszmy się. Chciałbym żeby to była noc, którą zapamiętamy na zawsze, i której żadne z nas nie będzie żałować.
- Możesz ze mną dziś robić to, co ci się tylko podoba kotku.
Jej głos świadczył o tym, że jest całkowicie rozluźniona. Nie byłem pewny, czy było to spowodowane alkoholem, ale pomimo tego to uczucie przeniosło się również na mnie. Dzięki temu mogłem zapomnieć o swoim zadaniu i dać ponieść się chwili oraz uczuciom. Zacząłem całować jej ramie przechodząc do czułego miejsca na szyi. Usłyszałem jak cicho wzdycha z podniecenia. Przyciągnęła mnie ręką mocno do swojego rozgrzanego ciała, gdy ja nie przestawałem ssać jej słodko pachnącej szyi.
Powoli rozbierając się nawzajem przesuwaliśmy się w stronę łóżka. Czułem jak Cassey delikatnie przejeżdża paznokciami po skórze na moich plecach. Oboje z chwili na chwilę byliśmy coraz bardziej napaleni. Kiedy leżeliśmy już na jej miękkiej pościeli ja wyjąłem zwinnym ruchem prezerwatywę z tylnej kieszeni moich spodni . Rozerwałem opakowanie i sprawnie założyłem ją. Cassey patrząc na mnie uśmiechnęła się tylko uroczo i ponownie całując mnie namiętnie z pożądaniem usiadła pomału na moim umięśnionym brzuchu. Bez pośpiechu położyłem swoje dłonie na jej płaskim brzuchu, po czym subtelnie głaszcząc jej ciało przejechałem nimi po jej plecach, a następnie tyłku. Powoli razem przekręciliśmy się tak, że teraz to ona znajdowała się pode mną. Spojrzałem jej w oczy odgarniając przy tym kosmyki włosów znajdujące się na jej twarzy. Pocałowałem ją delikatnie i powolnymi ruchami zacząłem w nią wchodzić. Nasze oddechy automatycznie przyśpieszały. Słychać było jęki Cassey roznoszące się chyba po całym domu. Czułem, że dzisiejsza noc jest najlepszą nocą w moim życiu.
Po wszystkim Cassey wtuliła się we mnie, a ja objąłem ją delikatnie ręką i pocałowałem w głowę. Oboje byliśmy zmęczeni, ale także szczęśliwi. Zasnąłem myśląc po prostu o przyszłości.
Obudził
mnie dźwięk komórki. Otworzyłem powoli oczy i rozejrzałem się. Było jeszcze
ciemno, a pokój oświetlał tylko blask księżyca. Cassey spała nadal tuląc się do
mnie. Wyglądała ślicznie. Mógłbym tak patrzeć na nią bez przerwy. Stwierdziłem
jednak, że lepiej będzie jak wyłączę telefon, żeby nie obudził przez przypadek
także jej.
Powoli przesunąłem się na skraj łóżka i wstałem. Założyłem swoje bokserki leżące w pobliżu i zacząłem szukać spodni. Zanim jednak je znalazłem w oczy rzucała mi się jedynie bielizna Cassey. Muszę przyznać, że pomimo, że wygląda w niej seksownie wolę ją ewidentnie bez niej.
Zauważyłem nagle moje spodnie zaraz przed łóżkiem. Po cichu przeniosłem się do nich i podnosząc je wyjąłem telefon z kieszeni. Na wyświetlaczu pojawiła się informacja o nieodebranej wiadomości. Była ona od Matta. Wyszedłem z pokoju Cassey kierując się do kuchni i przeczytałem ją.
Powoli przesunąłem się na skraj łóżka i wstałem. Założyłem swoje bokserki leżące w pobliżu i zacząłem szukać spodni. Zanim jednak je znalazłem w oczy rzucała mi się jedynie bielizna Cassey. Muszę przyznać, że pomimo, że wygląda w niej seksownie wolę ją ewidentnie bez niej.
Zauważyłem nagle moje spodnie zaraz przed łóżkiem. Po cichu przeniosłem się do nich i podnosząc je wyjąłem telefon z kieszeni. Na wyświetlaczu pojawiła się informacja o nieodebranej wiadomości. Była ona od Matta. Wyszedłem z pokoju Cassey kierując się do kuchni i przeczytałem ją.
- Wiem, że jesteś u niej i masz okazje. Także jeżeli nie zrobisz teraz
tego co ci kazałem do jutro możesz pożegnać się z rodzinką.
Zdenerwowany ścisnąłem telefon w
dłoni i oparłem się o kuchenny blat. Czułem jak moje serce zaczyna bić
szybciej. Nie wiedziałem co zrobić, moje myśli plątały się coraz bardziej.
Złość rosła we mnie z każdą chwilą.
Nagle nie bardzo świadomy co robię
Nagle nie bardzo świadomy co robię
z całej siły rzuciłem komórką o ścianę. Przestałem myśleć o tym, że
mógłbym obudzić dziewczynę, która jeszcze przed paroma minutami spała w moich
ramionach. Popatrzyłem dookoła przeczesując włosy i w oczy rzucił mi się duży,
srebrzysty nóż wiszący na ścianie. Podszedłem do niego bez wahania i pewną ręką
zdjąłem go z haczyka.
Cicho udałem się na górę, po czym poszedłem w stronę otwartych drzwi prowadzących do jej pokoju. Bezszelestnie znalazłem się przy oknie i zamknąłem je, a następnie zasunąłem zasłony. W chwili gdy miałem do niej podejść stanąłem w bezruchu. Przyglądałem się uważnie jej delikatnym rysom twarzy, miękkim jedwabistym włosom i lekko złociście opalonej skórze.
Powoli zbliżałem się do łóżka analizując wszystko co ma się za chwilę zdarzyć. Zdawałem sobie sprawę, że nie mogę się już wycofać, ponieważ od tego zależy życie mojej rodziny.
Nie czekając ani chwili dłużej szybko zatkałem ręką jej usta i bez żadnych skrupułów zamachnąłem się, po czym dźgnąłem ją nożem prosto w jej serce. Dla pewności zamierzałem zrobić to jeszcze raz, jednak przeszkodził mi w tym rozchodzący się dźwięk telefonu stacjonarnego. Nie wiedziałem co mam zrobić, w głowie miałem pustkę. Stałem wpatrując się w jej krwawiące ciało. Gdy sygnał ucichł i włączyła się automatyczna sekretarka usłyszałem głos jej ojca.
- Cześć córciu. Bardzo Cię przepraszamy, że wcześniej się nie odezwaliśmy, ale była straszna burza i przerwało w okolicy linie telefoniczne. Odezwiemy się do ciebie jutro po południu.
Pod koniec wiadomości w tle odezwał się głos jej matki.
- Kochamy cię Cassey.
W tej chwili dotarło do mnie co tak naprawdę się stało i zrozumiałem, że to był fatalny błąd.
Upadłem przed ciałem dziewczyny na kolona i szarpiąc jej ramiona, krzyczałem .
- Cassey, skarbie obudź się proszę! Nie możesz umierać , nie rób mi tego. – Nagle z moich oczu wypłynęły słone łzy, które skapywały łącząc się z jej krwią.
Rozejrzałem się po jej pokoju, złapałem koszulkę leżącą na podłodze obok łóżka i szybko przyłożyłem do jej rany. Zacząłem wycierać krew, która wciąż wypływała z jej ciała, brudząc przy tym całe swoje dłonie.
Nigdy w życiu nie czułem takiego przerażenia jak teraz. Moim ciałem targały różne emocje i w myślach błagałem Boga, aby to był tylko zły sen.
Drżąc podniosłem się pomału z podłogi i z furią walnąłem ręką w ścianę, następnie z całej siły kopnąłem w stojącą obok szafkę, z której spadły jej kosmetyki. Wybiegłem z tego pomieszczenia kierując się w stronę łazienki.
Odkręciłem wodę, która zaczęła spływać wraz z krwią z moich dłoni. Kiedy spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, uświadomiłem sobie, że moje oczy nadal łzawią.
Sięgnąłem po ręcznik wiszący obok umywalki. Zanurzyłem go w wodzie i dokładnie szorowałem nim ręce, lecz miałem wrażenie, że plamy krwi nadal nie schodzą. Zakręciłem kran i wyszedłem trzaskając drzwiami. Zszedłem na dół i z bezsilności zrzucałem rodzinne fotografie Cassey z mebli.
Cicho udałem się na górę, po czym poszedłem w stronę otwartych drzwi prowadzących do jej pokoju. Bezszelestnie znalazłem się przy oknie i zamknąłem je, a następnie zasunąłem zasłony. W chwili gdy miałem do niej podejść stanąłem w bezruchu. Przyglądałem się uważnie jej delikatnym rysom twarzy, miękkim jedwabistym włosom i lekko złociście opalonej skórze.
Powoli zbliżałem się do łóżka analizując wszystko co ma się za chwilę zdarzyć. Zdawałem sobie sprawę, że nie mogę się już wycofać, ponieważ od tego zależy życie mojej rodziny.
Nie czekając ani chwili dłużej szybko zatkałem ręką jej usta i bez żadnych skrupułów zamachnąłem się, po czym dźgnąłem ją nożem prosto w jej serce. Dla pewności zamierzałem zrobić to jeszcze raz, jednak przeszkodził mi w tym rozchodzący się dźwięk telefonu stacjonarnego. Nie wiedziałem co mam zrobić, w głowie miałem pustkę. Stałem wpatrując się w jej krwawiące ciało. Gdy sygnał ucichł i włączyła się automatyczna sekretarka usłyszałem głos jej ojca.
- Cześć córciu. Bardzo Cię przepraszamy, że wcześniej się nie odezwaliśmy, ale była straszna burza i przerwało w okolicy linie telefoniczne. Odezwiemy się do ciebie jutro po południu.
Pod koniec wiadomości w tle odezwał się głos jej matki.
- Kochamy cię Cassey.
W tej chwili dotarło do mnie co tak naprawdę się stało i zrozumiałem, że to był fatalny błąd.
Upadłem przed ciałem dziewczyny na kolona i szarpiąc jej ramiona, krzyczałem .
- Cassey, skarbie obudź się proszę! Nie możesz umierać , nie rób mi tego. – Nagle z moich oczu wypłynęły słone łzy, które skapywały łącząc się z jej krwią.
Rozejrzałem się po jej pokoju, złapałem koszulkę leżącą na podłodze obok łóżka i szybko przyłożyłem do jej rany. Zacząłem wycierać krew, która wciąż wypływała z jej ciała, brudząc przy tym całe swoje dłonie.
Nigdy w życiu nie czułem takiego przerażenia jak teraz. Moim ciałem targały różne emocje i w myślach błagałem Boga, aby to był tylko zły sen.
Drżąc podniosłem się pomału z podłogi i z furią walnąłem ręką w ścianę, następnie z całej siły kopnąłem w stojącą obok szafkę, z której spadły jej kosmetyki. Wybiegłem z tego pomieszczenia kierując się w stronę łazienki.
Odkręciłem wodę, która zaczęła spływać wraz z krwią z moich dłoni. Kiedy spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, uświadomiłem sobie, że moje oczy nadal łzawią.
Sięgnąłem po ręcznik wiszący obok umywalki. Zanurzyłem go w wodzie i dokładnie szorowałem nim ręce, lecz miałem wrażenie, że plamy krwi nadal nie schodzą. Zakręciłem kran i wyszedłem trzaskając drzwiami. Zszedłem na dół i z bezsilności zrzucałem rodzinne fotografie Cassey z mebli.
.___________________________________________________________.
Witam jestem Paula Belieber, mam ten zaszczyt prowadzić tego bloga z najwspanialszą autorką jaką znam - mysteriousshh. Miło mi was wszystkich powitać. Mam nadzieje, że spodoba wam się moja praca. Liczę na szczere komentarze. Następny rozdział dodaje mysteriousshh.
Do następnego rozdziału. : )
Do następnego rozdziału. : )