poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 4. Miło mi.

Cassey. 

- Musisz iść i nie słyszę odmowy. -  Megan namawiała mnie już od ponad dziesięciu minut, abym poszła na jej dzisiejszą domówkę.
- Nie rozumiesz, że mój brat jest w szpitalu. Jak ty sobie to wyobrażasz, że będę mogła się tak w spokoju bawić kiedy w głowie nadal będę miała jego. - Szepnęłam rozpaczliwym głosem.
- Właśnie o to chodzi, musisz iść oderwać się na chwile od tego wszystkiego. Zapomnieć przynajmniej na chwile i poczuć się normalnie. Nie możesz ciągle się zamartwiać. Przyjdziesz? Proszę. - Megan dobrze wiedziała, że zawsze jej ulegnę. Znamy się od dziecka i ona zawsze dostaje to czego chce, a może i ma racje, może powinnam się oderwać od tego na chwile. Od ostatnich dni jest tylko szkoła, szpital, szkoła, szpital i tak ciągle.
- Dobra przyjdę, ale mam nadzieje że nie będę żałowała. - Odparłam siadając na łóżku i przeczesując swoje włosy do tyłu. Na moją odpowiedź pisnęła radośnie i podała mi godzinę na którą mam przyjść, a następnie się rozłączyła nie pozwalając mi nawet się pożegnać.
         Odłożyłam telefon obok na szafkę i spojrzałam prosto przed siebie na swoje odbicie w lustrach szafy. Wyglądałam okropnie. Obiecałam sobie, że przecież nie będę już płakać, że nie będę się obwiniać lecz to jakoś mi nie wychodzi, a mój chory plan ciągle odkładam na kolejne dni, chociaż nie powinnam. Policja umorzyła całe śledztwo, ponieważ jak stwierdzili to był wypadek, a David sam się poślizgnął spadając ze schodów. Durna policja, niby tacy z nich pomocnicy a tak na prawdę nic nie potrafią zrobić.
         Podniosłam się z łóżka kierując na dół, gdzie znajdowała się moja mama. Tak jak myślałam siedziała w kuchni przy stole przeglądając jakieś papiery do pracy. Możliwe, że jeszcze nie mówiłam, ale moja matka pracuje jako szefowa jednej z dużych redakcji Nowego Jorku i często przynosi pracę do domu albo do późna zostaje w biurze.
 - Hej mamo. - Pocałowałam jej policzek i podeszłam do lodówki z której wyjęłam karton, nisko tłuszczowego mleka.
- Hej córciu. - Spojrzała na mnie znad papierów. A właśnie nie wspomniałam, ale jakoś udało mi się pogodzić z moją matką. Nawet sama mnie przeprosiła, twierdząc że źle postąpiła zrzucając całą winę na mnie, chociaż ja nawet nie byłam zła bo wiem, że miała racje. 
- Jedziesz dzisiaj do szpitala? - Zapytałam stawiając na stole miskę, a następnie wsypując do niej płatki i zalewając je mlekiem.
- Tak, ale za jakieś dwie godziny. Teraz jest u niego tata, a potem idzie na nockę więc ja go zmienię. Mam chwile żeby popracować. - Odparła i  podniosła kubek z którego napiła się parę łyków herbaty.
- Mamo? - Zaczęłam i usiadłam na przeciwko niej, nabierając na łyżkę płatków.
- Tak? 
- Wiesz bo chodzi o to, że dzisiaj Megan zaprosiła mnie do siebie na noc. Ja wiem, że powinnam być z wami ale ona tak bardzo prosiła. - Spojrzałam na nią nie pewnie, bawiąc się łyżką w misce pełnej płatków. 
- Nie ma problemu idź. - Powiedziała, przekładając dokumenty na różne kupki papierów.
- Na prawdę? - Zapytałam zaskoczona i na mojej twarzy od razu pojawił się minimalny uśmiech. 
- Tak, na prawdę. Uważam, że powinnaś się trochę od tego oderwać, a jak by się coś działo to od razu będę do ciebie dzwonić. - Podniosła wzrok na mnie i posłała mi delikatny uśmiech.
- Dziękuje mamo. - Prawie krzyknęłam szczęśliwa bo nie spodziewałam się, że mi pozwoli i od razu podniosłam się z krzesła w celu przytulenia jej.


*

        Spojrzałam na łóżko na którym znajdował się już wcześniej przygotowany prze zemnie strój na dzisiejszą imprezę i uśmiechnęłam się. Na prawdę mi się spodobał.  Zsunęłam ze swojego ciała ręcznik i zawiesiłam go obok na krześle, a na swoje nagie ciało założyłam czarną koronkową bieliznę. Następnie wsunęłam wcześniej przygotowany strój i spojrzałam na siebie w lustrze - ładnie - pochwaliłam siebie w myślach i sięgnęłam po prostownice. Już wcześniej podłączyłam ją do kontaktu więc od razu zabrałam się za prostowanie moich pofalowanych loków. Uwielbiam swoje fale, to jest pewne ale w ostatnich dniach przestałam o nie dbać i wyglądają okropnie jeśli w ogóle można nazwać to falami, dlatego też wole je wyprostować. Właściwie to w prostych włosach wyglądam bardziej na ostrą niż na dziewczynkę aniołka, chociaż ja nigdy nie byłam aniołkiem - zaśmiałam się sama do siebie i odłożyłam prostownice obok na szafkę i odłączyłam ją od kontaktu. Przeczesałam ręką włosy do przodu i uśmiechnęłam się do siebie - Zdecydowanie tak wyglądam bardziej seksownie i pewniej siebie, a to krok bliżej do zrealizowania mojego planu.
     Otworzyłam szafę z moimi ciuchami w calu znalezienia mojej czarnej torebki i zaczęłam przewracać wszystko do góry nogami. Moja dłoń nagle dotknęła czegoś twardego, przyciągnęłam to w swoją stronę i ujrzałam czarny pistolet. Nawet zapomniałam, że właśnie tu go schowałam tamtej nocy. Możliwe, że idiotka ze mnie, żeby broń chować w szafie z ciuchami, ale uwierzcie w takich chwilach człowiek nie myśli racjonalnie. Przyjrzałam się chwile przedmiotowi, którego trzymałam w rękach i po chwili wepchnęłam go w głąb szafy - Zajmę się tym później. - Obiecałam sobie i zamknęłam wielkie drewniane pudło.
Obejdzie się bez torebki, a telefon po prostu wsadzę do kieszeni spodenek. Udałam się prosto do łazienki gdzie starannie pomalowałam sobie usta czerwoną szminką, zrobiłam czarne kreski na powiekach i rzęsy pomalowałam ciemnym tuszem. Nie wyglądam najgorzej to muszę sobie przyznać. Sięgnęłam jeszcze po moje ulubione perfumy i popsikałam nimi całą siebie.

- Mamo to jak coś masz do mnie dzwonić. Pamiętaj. - Popatrzyłam na nią błagalnie, wciągając na stopy moje ulubione szpilki.
- Pamiętam córciu, pamiętam, ale ojciec dzwonił, że już jest co raz lepiej więc na prawdę nie masz się co martwić. Baw się dobrze. - Pocałowała mój policzek i pomachała mi abym już szła. Zaśmiałam się cicho, odmachałam jej i wyszłam z domu. Tak jak myślałam przed domem czekała na mnie już Samanta w swoim samochodzie. Otuliłam się bardziej swoim ciemnym płaszczem, bo muszę przyznać że na prawdę nieźle wiało i udałam się w stronę jej samochodu.
- Cześć skarbie. - Odparłam wchodząc do samochodu i gdy tylko znalazłam się w środku przytuliłam ją do siebie mocno.
- Hej Cassey. - Uśmiechnęła się w moją stronę i kiedy tylko oderwałyśmy się od siebie odpaliła swój samochód. - Nie spodziewałam się, że będziesz jechać. - Zaczęła naszą rozmowę tak jakby nie chętnie, bojąc się, że mnie urazi? Sama nie wiem.
- Uwierz mi ja też się tego nie spodziewałam. - Potarłam swoje kolana rękami, ponieważ już mi było zimno. Mamy koniec marca jest zimno, a ja mam na sobie tylko krótkie spodenki i lekką bluzeczkę. - Ale wszyscy twierdzą, że powinnam odreagować.
- No to mają rację, bo od jakiegoś tygodnia spędzasz czas tylko szkoła, szpital i nawet nie ma kiedy z tobą pogadać. - Odparła z cichym westchnieniem.
- To dzisiaj mamy cały wieczór. - Posłałam jej szczery uśmiech.

*

         Naprawdę się cieszę, że tu przyszłam. Można nawet powiedzieć, że na jakiś czas zapomniałam o wszystkich problemach, odcięłam się od życia i po prostu żyłam chwilą, tak jak już od dawna nie potrafiłam.
Wciąż się śmiejąc tańczyłam na środku pokoju z Samantą i Megan. Dawno się tak świetnie nie bawiłam jak teraz. Ciągle z dziewczynami kręciłyśmy się, wpadając na inne osoby i co jakiś czas popijałyśmy drinki przygotowane przez brata Megan, albo piwo które poprzynosili goście imprezy. Nagle na moim boku poczułam czyjąś dłoń, odwróciłam wzrok od dziewczyn i spojrzałam na wysokiego chłopaka.
 - Tommy. - Uśmiechnęłam się szeroko widząc brata mojej przyjaciółki i od razu przytuliłam się do niego mocno. - Co ty tutaj robisz? Nie widziałam cię od wakacji. - Próbowałam przekrzyczeć muzykę, aby mnie usłyszał, a jego ręką oplotła moją talię.
- Przyjechałem na tydzień, wiesz przyda się odpoczynek od college. Zatańczymy? - Zapytał na co tylko pokiwałam głową, a on od razu porwał mnie w swoje ramiona.
        Tommy to brat Megan. Kiedy byliśmy dziećmi można powiedzieć, że ja Megan i Tommy nie odstępowaliśmy siebie na krok i na prawdę bardzo go kocham, lecz od jakiegoś czasu widuje go tylko raz na jakiś czas. Dzwonimy do siebie to oczywiste ale nie tak często jak kiedyś. Wydawało mi się nawet, że on nie traktuje mnie jako przyjaciółki, ale może się myliłam?
       Jego dłonie ciągle sunęły po moich plecach, a moje ręce obejmowały jego szyje co jakiś czas dotykając jego ciemnych włosów. Na nasze szczęście akurat puścili jakąś wolniejszą piosenkę przy której mogliśmy kołysać się na boki i w miarę normalnie rozmawiać. - Musimy się spotkać jakoś po za imprezą. - Szepnął do mojego ucha, a kiedy poczułam jego oddech na mojej szyi przez całe moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
- Musimy. Stęskniłam się za tobą. - Spojrzałam w jego oczy, posyłając mu cudowny uśmiech.
- Oj gwiazdeczko ja za tobą też. - Nachylił się tak, że nosem delikatnie przesuną po mojej szyi, na co aż musiałam zagryźć swój policzek od środka, aby nie wydobyć z siebie jakiegoś dziwnego dźwięku.
- Gwiazdeczko? - Zapytałam do jego ucha, kiedy mogłam już spokojnie odetchnąć, a on odsuną swoją głowę od mojej szyi. - Nie wiedziałam, że jeszcze pamiętasz.
- Tego się nie da zapomnieć. - Odparł z uśmiechem i okręcił mnie pod swoją ręką, kiedy piosenka dobiegła końca. - Dziękuje za ten cudowny taniec Gwiazdeczko. 
- Nie ma za co króliczku - Zaśmiałam się i pocałowałam jego policzek, co mogło wydać się trochę kłopotliwe, ale on tylko odwzajemnił mój śmiech i przeprosił udając się przywitać z innymi. Wzrokiem zaczęłam szukać Megan i Samanty, aż w końcu ujrzałam je w kuchni przy barku.
- Jestem. - Odparłam stając obok moich przyjaciółek.
- No w końcu już myślałam, że się nie odkleisz od tego Tommy'ego. Chcesz drinka? - Zapytała Megan upijając łyka ze swojej długiej ciemnej szklanki.
- Poproszę. - Uśmiechnęłam się w jej stronę, a po chwili jeden z jej kolegów podał mi to o co prosiłam. Napiłam się na początek małego łyka i smakowałam wsłuchując się w jakąś piosenkę Drake lecącą w tle.
 - Dobry. - Odparłam stawiając szklankę na blacie i spojrzałam na Sammy, która ciągle flirtowała z jakimś chłopakiem i chyba nawet nie zauważyła, że przyszłam. Przeniosłam swój wzrok na Megan, aby zapytać jej z kim rozmawia Samanta, ale wtedy zaważyłam, że ona nerwowo rozgląda się po sali.
- Szukasz kogoś? - Zapytałam wdrapując się na wysoki barowy stołek i łapiąc za mojego drinka.
- O jest. - Odparła, a na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- Kto? - Zapytałam zdezorientowana i spojrzałam w stronę, w którą był wlepiony jej wzrok.
Ujrzałam idącego w naszą stronę ciemnego blondyna, którego nie mogłam nawet z nikim skojarzyć, a skąd znała go Megan.
- Justin. - Odparła piskliwym głosem moja koleżanka i rzuciła się na chłopaka, aby jak się domyślam przytulić go. Tym razem chciałam zapytać Sammy czy wie kim jest ten chłopak, lecz nie było już jej przy mnie - Pewnie tańczy z tym chłopakiem. -  powiedziałam sama do siebie, oczywiście w myślach i odwróciłam się w stronę Megan. Szeptała coś na ucho do chłopaka, którego wciąż trzymała w swoich ramionach, a on patrzył na nią z przymrużonymi oczami. Po chwili jednak odsunęła się od niego i spojrzała na mnie.
- Cassey podejdź. -  Zachęciła mnie dłonią i przeczesała swoje włosy dłonią, nadal się uśmiechając.
Podniosłam się ze stołka i zrobiłam parę kroków w ich stronę.
- To jest Justin. - Wskazała na chłopaka.
- Poznałam go niedawno na imprezie, a to jest Cassey - Tym razem ręką wskazała na mnie. - Moja przyjaciółka o której ci opowiadałam. - Na początku patrzyłam na nią zdezorientowana, uwierzcie ona nigdy nie przedstawia mnie swoim "kolegom", ale po chwili przeniosłam wzrok na chłopaka.
Był to ciemny blondyn o czekoladowych oczach. Nie miał zarostu, a jego włosy były ułożone w nieładzie. Miał na sobie ciemne skórzane rurki i zwykłą białą koszulkę, a na to zarzuconą koszulę i mimo tak prostego ubrania wyglądał na prawdę seksownie.
- Miło mi. - Wyciągnął w moją stronę dłoń, a ja zdezorientowana przez chwile nie wiedziałam co zrobić, lecz po chwili ścisnęłam jego dłoń, uśmiechając się lekko.


._________________.

Nie jestem zadowolona z rozdziału i to zaznaczam od razu, więc nie zdziwię się jak i wam się nie spodoba.
Liczę jednak na komentarze i na czytelników, więc jeśli czytasz to proszę skomentuj wiele to dla mnie znaczy. NN powinien się pojawić jakoś w sobotę. :)


11 komentarzy:

  1. Całkiem fajny rozdział :) Chce już NN! ^__*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się spodobał rozdział! Ciekawe co wymyśliła Megan! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. opowiadanie mnie wciągnęło, jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy :) czekam na kolejny rozdział
    @luvmyjdb

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Ciekawe co dalej @kasia_kupidura_

    OdpowiedzUsuń
  5. przeczytałam wszyściutko i.... STRASZNIE MNIE WCIĄGNĘŁO! <3 rzadko się zdarza, żebym z takim zaciekawieniem coś czytała. *__* jestem mega ciekawa dalszych losów Cassey i Justina, więc... nie mogę się już doczekać 5 rozdziału <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  6. Trochę za długi do czytania,ale ciekawy,jakbyś pisała krótsze,a częstsze miałabyś więcej komentarzy. Jestem tego pewna. Śliczny wygląd bloga :)
    http://nowe-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest świetnyy <33 Ciekawa co Justin ma wspólnego z Megan . O_o

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi sie podoba,to wciąga *.*
    Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku to jest świetne! C:
    Tak bardzo mi się podoba!
    Czekam na kolejny rozdział! xox
    @bemybabemaybe

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam
    Jeżeli chcesz być dodana do spisu, proszę umieścić link bądź button.
    http://spisfanfiction.blogspot.com
    Zapraszam również do Zbioru Blogów
    http://zbior-blogow.blogspot.com

    Pozdrawiam ! Xx

    OdpowiedzUsuń