wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 13. Spodoba ci się u nas.



Justin. 

    Wyjrzałem przez okno, na ulice gdzie jak zwykle kręciło się wielu ludzi. Za chwilę miała przyjść Megan, mając dla mnie jakąś propozycje. Dziwiło mnie, że przychodzi z tym sama, a nie jak zawsze z Mattem.
    Na szczęście nikogo w domu nie było. Dzieciaki w szkole, mama w pracy, więc miałem czas dla siebie. Poszedłem do kuchni i wyciągnąłem z lodówki puszkę coli, oraz włączyłem telewizor. Rzadko to robię bo zazwyczaj nie mam czasu, ale jak widać ta dziewczyna ma  w zwyczaju się spóźniać, więc czemu nie skorzystać?
     Po pijąc sobie napój i siedząc na krześle przy stole przeskakiwałem z jednego kanału na drugi, aż zaciekawiony, chyba pierwszy raz w życiu zostawiłem na programie z lokalnymi wiadomościami. Mówiona o zabójstwach jakie wydarzyły się przez ostatni czas w naszym mieście. Od razu w głowie pojawiła mi się myśl z moją pracą jaką dostałem. Mam już dość tego cholernego życia, dlaczego tak późno przejrzałem na oczy? Gdybym poszedł po rozum trochę wcześniej, może udałoby mi się to zakończyć w odpowiednim momencie, a nie teraz kiedy przeze mnie zagrożona jest cała moja rodzina.
Matt kazał obmyślać plan z tym jak pozbyć się Cassey, więc postanowiłem posłuchać o przypadkach, o których mówiono w programie i może to dałoby mi pomysł jak mam to zrobić. Chociaż kogo ja oszukuje, czy ja w ogóle dam radę posunąć się do czegoś tak strasznego?
    Jasne sprzedawałem narkotyki, piłem mimo że nie powinienem, olewałem szkołę i kłóciłem się z moją matką, ale nigdy nie zabiłem człowiek i jak mógłbym to zrobić teraz? Obiecuje sobie, że jeśli tylko skończę z tą pracą u Matta, rzucam papierosy i poprawiam kontakty z rodziną oraz całe moje zachowanie. Nie można przez całe życie taplać się w tym brudzie.
   Moje przemyślenia przerwał dźwięk dzwonka. Wyłączyłem telewizor i po chwili otwierałem już drzwi do mieszkania, a przede mną ukazała się wysoka brunetka.
- Cześć. - Odparła swoim piskliwym i irytującym głosem. Nie wiecie nawet jak jej nie cierpię, czuje do niej taki sam wstręt jak do jej chłopaka, a najgorsze jest to, że ja jestem taki sam jak oni.
- Siema. - Powiedziałem, kiedy ona pocałowała mnie w policzek. - Właź i czuj się jak u siebie.
- Dzięki, dzięki. Nawet nie wiesz jaką mam dla ciebie propozycje. Tylko nic nie możesz mówić Mattowi. - Mówiła podekscytowana, kiedy kierowaliśmy się w stronę mojego pokoju.
- Tak, a jaką? - Zapytałem, udając swój entuzjazm. Nie wydaje mi się, żeby ten pomysł mi się spodobał.
Usiadłem na krześle, a Megan wybrała miejsce na moim łóżku i przez chwile nic nie mówiąc rozglądała się po pomieszczeniu.
- Ładnie tu masz. - Uśmiechnęła się do mnie. Ta jasne, na pewno jej się podoba. Zwykły pokój, ze zwykłym łóżkiem, biurkiem, szafą i paroma półkami.
- Dzięki, ale może w końcu powiesz o tej propozycji?- Zapytałem unosząc lekko jedną brew do góry.
Patrzyłem na jej twarz przez dłuższą chwilę, aż  w końcu mój wzrok zjechał na jej dekolt.  Możecie się domyśleć, że sięgał on na prawdę nisko, co nie powiem podobało mi się. Jestem w końcu chłopakiem i mimo, że jej nie lubię to ciało ma niezłe.
- No więc niedługo są wakacje nie?
- No tak i co z tego? - Sięgnąłem po paczkę papierosów, leżących na biurku.  Miałem  już wyciągnąć jednego, ale przypomniałem sobie jakie miałem postanowienie. Wiem, że nie uda mi się od razu rzucić, ale przynajmniej nie będę robił tego w domu.
- Jedziemy na wakacje. - Krzyknęła radośnie i wyjęła ze swojej torby białego IPhone.
- My? - Zapytałem, kolejny raz zaskoczony. Trudno zrozumieć tą dziewczynę. Znam ją od niedawna, a ona już zabiera mnie na jakiś wyjazd.
- No tak, ty, ja, Cassey no i jeszcze parę osób. - Uśmiechnęła się i podała w moją stronę telefon.
Chwyciłem go w ręce i na ekranie ujrzałem zdjęcie, nawet sporego domku na wybrzeżu jakiegoś jeziora.
- Nie jestem pewien czy to dobry pomysł. - Oddałem jej telefon.
- To świetny pomysł. Słuchaj Justin, to pozwoli ci lepiej pokręcić Cassey, może nawet jakoś ci pomogę w spełnieniu twojego planu. Możemy zrobić to nawet tam. - Odparła chyba poważnie.
- Serio mówisz? Jesteś jej przyjaciółką, chyba no nie, więc jak mam ci zaufać? - Nie chciałem, żeby jeszcze wkopała mnie w coś i wszystko się wydało. W tej kwestii trzeba być na prawdę ostrożnym.
- Uwierz mi ona już od dawna nie jest moją przyjaciółką, ale na razie nie chce o tym mówić. - Wstała z łóżka i powolnym krokiem podeszła do mnie i usiadła na moich kolanach. Jej twarz znalazła się bardzo blisko mojej, a jej ręce powędrowały na moje ramiona. - Możesz mi ufać. - Szepnęła do mojego ucha.
- Mam dziewczynę. - Odparłem szybko. Nie chce mieć jeszcze gorszych problemów z Mattem, więc wole nie tykać jego dziewczyn.
- A ja mam chłopaka no i co? - Uśmiechnęła się, patrząc prosto w moje oczy.
- Właśnie, który jest moim szefem, więc proszę cię odsuń się.
- Jeśli zgodzisz się pojechać z nami. - Ręką sunęła w górę i w dół po mojej klatce. - Oczywiście też nic nie powiesz o tym Mattowi.
- Dobra.


Cassey.

  
    Siedziałam przy stole w kuchni popijając kawę z mlekiem i co chwile zerkałam na zegar. Strasznie się denerwowałam, sama nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Pierwszy raz będę uczestniczyć w takiej sytuacji. Chociaż jak tak się zastanowić to ostatnio moje życie, kompletnie wygląda jak jakaś gra, a nie real. 
    Zegar wybił godzinę dziewiątą wieczorem. Z salonu dobiegały głosy z reklam telewizyjnych i rozmowa moich rodziców. Nawet nie wiem o czym mówili, nie potrafiłam się skupić, słyszałam tylko szum i czasem zagłuszone, poszczególne słowa.
Nie spodziewałam się, że to będzie takie trudne. Myślałam, że podejdę do tego jak do normalnego wyjścia do kina, czy coś, ale jednak nie. Odkąd wróciłam do domu, moje serce nie przestaje mocno bić, a moje ręce trząść się. Jednak nie wycofam się. Obiecałam, że się odegram i tak zrobię. Zrobię to dla niego, bez względu na cenę jaką będę musiała za to zapłacić.
   Chłopaki mieli po mnie przyjechać w pół do dziesiątej, abyśmy mogli obgadać jeszcze parę spraw.
Matt miał wyjść z domu też jakoś w tych godzinach, na imprezę i jeden z wyścigów odbywających się na ulicach Nowego Jorku. Miałam nadzieje, że na pewno wszystko wypali i nie zmienią mu się plany. Nie może nas przecież przyłapać.
   Napiłam się kolejnego łyka mojej kawy, a później następnego i tak jeszcze parę razy, aż w końcu nic nie zostało. Postawiłam kubek z hukiem na stole. Myślałam, że pęknie, ale na szczęście nic się nie stało.
Wstałam z miejsca i podeszłam do drzwi od salonu. Spojrzałam na mamę, która przytulała się do ojca.
- Mamo. - Zaczęłam, próbując nie brzmieć na jakąś zestresowaną.
- Tak? - Spojrzała na mnie.
- Będę musiała wyjść. - Oznajmiłam krótko.
- Dobrze, tylko nie wracaj zbyt późno i uważaj na siebie.
  Nic już nie odpowiedziałam, a udałam się w stronę wyjścia z domu. Założyłam na nogi swoje ciemne  adidasy i bluzę. Stwierdziłam, że poczekam na nich na dworze, bo mam dość siedzenia w czterech ścianach.
   Chodząc w jedną i drugą stronę, czekałam aż ich samochód zatrzyma się przed budynkiem w którym znajdowało się moje mieszkanie. Chciałam mieć to już za sobą i miałam nadzieje, że wszystko wyjdzie tak jak zaplanowałam. Po kilku minutach z piskiem opon, przy krawężniku zatrzymał się czarny Rang Rower i szyba od strony pasażera uchyliła się. 
- Wsiadaj skarbie. - Tommy uśmiechnął się do mnie i wskazał palcem na tylne drzwi, które w tej samej chwili się otworzyły.
   Zrobiłam to o co mnie prosił, a już po chwili jechaliśmy w stronę domu mojego byłego faceta.
- Tak do omówienia sprawy, to chcieliśmy powiedzieć, że to nie jest prawdziwa akcja. - Zaczął jeden z przyjaciół brata Megan.
- Może byś się najpierw przedstawił. - Odparł Tommy, odwracając się do tyłu. - To jest Jev. - Powiedział z chrypką w głosie. - Jest od dobrego włamywania się, łamania kodów i tym podobnych.
- Dziękuje, za takie dobre CV - Odparł z uśmiechem.
- Miło mi was poznać. - Odparłam trochę nieśmiało - zawsze tak mam jak poznaje jakiś nowych ludzi.
- Mamy nadzieje, że spodoba ci się u nas.
- Na pewno. - Uśmiechnęłam się w ich stronę. - Czyli co będziemy robić? - Spojrzałam na mojego przyjaciela, która nadal był odwrócony w naszą stronę.
- Zabawimy się trochę, farbą lakierami i tym podobnymi sprawami. - Odwzajemnił mój uśmiech.
    Niecałe pięć minut później stanęliśmy przed domem Matta. Światła były pogaszone, więc raczej nikogo nie powinno być w środku, ale na wszelki wypadek Jev udał się na zwiady. Po chwili wyłonił się za krzaków z boku dając znak, że czysto i możemy iść za nim.  Nie wszyscy poszli. Nasz kierowca, którego imienia jeszcze nie poznałam, został aby w razie co dać, sygnał i aby szybko uciekać, więc mój strach się troszkę zmniejszył.
Wysiedliśmy po kolei z auta i ruszyliśmy za ciemnym brunetem, który wcześniej sprawdził drogę. Matt miał z tyłu podwórka mur, który od strony zewnętrznej był porośnięty krzakami, więc z łatwością udało nam się wejść i znaleźć się na jego posesji. Chłopaki od razu będąc w swoim żywiole, zabrali się za malowaniem sprejami ścian domu i tarasu.
      Ja jednak razem z Tommym, postanowiliśmy udać się do domu. Matt był na prawdę głupi, wierzył w to, że jest najbardziej obiecującą osobą Nowego Jorku. Był przekonany, że nikt nie postanowi z nim zadrzeć i nigdy nie dbał o bezpieczeństwo domu. Drzwi na balkon z drugiego piętra były uchylone i z pomocą mojego przyjaciela udało mi się tak wdrapać. On poradził sobie sam i gdy już oboje byliśmy na górze, szybko zabrałam go do sypialni. Tak jak myślałam na łóżku, leżał jego laptop.
     Stwierdziliśmy, że jeżeli chcemy go załatwić, to musimy dowiedzieć się nieco więcej o jego przekrętach. Włączyłam sprzęt,a Tom podał mi, wyciągnięty z kieszeni spodni pendrive. Włożyłam go w odpowiednie miejsce i zaczęłam wszystko na niego przesyłać. Chciałam zrobić to jak najszybciej mogłam i wziąć stąd uciekać. Nie chciałam zostać na kryta, w jego mieszkaniu.
Na nasze szczęście wszystko, szybko zostało przesłane i już po chwili mogliśmy wynosić się z jego domu.
     Kiedy ze wszystkimi kierowaliśmy się już w stronę czarnego Rang Rovera, wpadłam na jeszcze jeden pomysł. Zabraliśmy czerwony sprej i na głównej bramie od ulicy, wielkimi literami napisaliśmy - ZABÓJCA.

.____________.

Możliwe, że was zawiodłam bo dodałam nie w czasie i krótki, ale powiem szczerze, że wy mnie też zawiedliście. 
2 komentarze? Na prawdę, tylko tyle za moją pracę? Jest mi bardzo przykro i zastanawiam się czy nie skończyć z opowiadaniem.
Dziękuje @saaalvame oraz @magda_nivanne. Bardzo wam dziękuje, że skomentowałyście rozdział i moją prace.
Kocham was i wszystkich moich czytelników, ale skomentujcie proszę :)


7 komentarzy:

  1. Omg! Coraz więcej się dzieję!
    Chcę więcej wiedzieć.
    Megan,fałszywa :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku *.* kiedy kolejny ???

    OdpowiedzUsuń
  3. co ta Megan ? grrr...dzieje sie, dzieje...
    z wielka niecierpliwoscia czekam na kolejny
    no i nie koncz z tym opowiadaniem, prosze..one jest na prawde swietne <3
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  4. nie lubię tej Megan, niby przyjaciółka ale fałszywa...
    ale rozdział boooski i w ogóle taki jdhfnkjsdfj *-* omfg
    czekam z niecierpliwością na kolejny sjkxhdknsdf

    OdpowiedzUsuń
  5. Megan taka "przyjaciółka" pfff.... ;________;
    coraz więcej się dzieje i mnie się to podoba <3
    czekam na NN :*

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  6. przepraszam, że wcześniej nie komentowałam ale jestem tu nowa i właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały i czekam na następne <3 piszesz świetnie i to jeden z najlepszych blogów jakie czytałam/czytam ;*

    OdpowiedzUsuń