Obudziły mnie promienie słońca wpadające
do pokoju przez okno. Przetarłam dłońmi oczy i rozejrzałam się. Obok mnie leżał
jeszcze śpiący Justin. Na jego widok od
razu się uśmiechnęłam. Dawno nie mogłam
powiedzieć że jestem szczęśliwa, lecz teraz? Szczerze czuję się jak nigdy.
Nakrywając się trochę bardziej kołdrą, która odkrywała moje nagie ciało przysunęłam się do chłopaka. Na jego ramieniu złożyłam delikatny pocałunek, na co tylko mruknął coś niezrozumiałego. Nie zamierzałam go budzić, niech śpi.
Założyłam na siebie szorty i koszulkę na ramiączka. Włosy związałam w koka i udałam się na dół, gdzie zastałam Megan przygotowującą sobie śniadanie.
- Hej - przywitałam się, siadając na jeden ze stołków przy kuchennym barze.
- Cześć - odpowiedziała układając kanapki na talerzu, a następnie stawiając je koło mnie.
Usiadła na miejscu obok i posłała mi uśmiech. - Chcesz może?
- Nie dzięki, napije się tylko kawy. - Odparłam i nacisnęłam przycisk włączający czajnik, który stał na szafce obok.
- I jak się spało z Justinem? - zapytała i widziałam jak na jej twarzy pojawił się duży uśmiech.
- O to samo mogę zapytać ciebie, tylko jak z Jackiem?
- To nie nas było słychać w całym domu - spojrzała na mnie, a ja od razu poczułam jak zalewam się rumieńcami.
- Chyba nie mówisz o mnie - wstałam z miejsca i podeszłam do szafki z której wyjęłam swój kubek. Wsypałam do niego dwie łyżeczki kawy i zalałam je gorącą wodą.
- Nie wcale - zaśmiała się, ale już nic więcej nie powiedziała, a zajęła się jedzeniem śniadania.
Cała reszta chyba nadal spała, bo nikogo nie było słychać. Cieszyłam się z jednej strony na te wakacje, ale z drugiej było mi przykro, że nie ma ze mną David'a i z tego, że moje kontakty z Megan ulegają całkowitej zmianie - na gorsze.
Usiadłam znowu na swoje miejsce i napiłam się dużego łyka przygotowanej dawki energii.
- Kiedy będzie Tommy?
- Zaraz powinien być, dlatego wstałam wcześniej - Nim Megan skończyła mówić, usłyszałam dźwięk parkowanego samochodu na podjeździe przed domem.
Na samą myśl, że zaraz wejdzie tutaj mój przyjaciel ścisnęło mnie w żołądku. Ostatnio wszystko nie toczyło się po mojej myśli, wszystko psułam i nie miałam kompletnego pojęcia jak to teraz naprawić.
Megan podeszła do drzwi, które zaraz potem się otworzyła. Spojrzałam w tamtym kierunku i ujrzałam wesołą twarz Tommy’ego, ale nie tylko jego. Koło niego stał chłopak, chłopak z naszego kręgu, ten sam co był ze mną w domu Matta Co on tu robi? Nie rozumiem.
Stanęłam przy drzwiach opierając się o ich framugę i patrzyłam jak chłopaki wyciągają swoje walizki. Wzrok Tommy’ego napotkał na mnie parę razy, ale on zaraz go odwracał, jakby nie chciał zaczynać ze mną dłuższego kontaktu. Nie odpuszczę mu tym razem, musimy to wyjaśnić.
Kiedy przechodził obok mnie, złapałam jego rękę.
- Możemy pogadać? - Popatrzyłam prosto w jego oczy.
- Okej, ale poczekaj odniosę walizki do pokoju. Jev chodź za mną - krzyknął do chłopaka, który był pogrążony na dworze w rozmowie z Megan. Ona oczywiście poszła razem za nim, a ja udałam się na świeże powietrze.
Usiadłam na huśtawce i rozmyślałam. Wokół było słychać śpiew ptaków oraz szum drzew. To było idealne miejsce na oderwanie się od miastowego życia w Nowym Jorku.
Nakrywając się trochę bardziej kołdrą, która odkrywała moje nagie ciało przysunęłam się do chłopaka. Na jego ramieniu złożyłam delikatny pocałunek, na co tylko mruknął coś niezrozumiałego. Nie zamierzałam go budzić, niech śpi.
Założyłam na siebie szorty i koszulkę na ramiączka. Włosy związałam w koka i udałam się na dół, gdzie zastałam Megan przygotowującą sobie śniadanie.
- Hej - przywitałam się, siadając na jeden ze stołków przy kuchennym barze.
- Cześć - odpowiedziała układając kanapki na talerzu, a następnie stawiając je koło mnie.
Usiadła na miejscu obok i posłała mi uśmiech. - Chcesz może?
- Nie dzięki, napije się tylko kawy. - Odparłam i nacisnęłam przycisk włączający czajnik, który stał na szafce obok.
- I jak się spało z Justinem? - zapytała i widziałam jak na jej twarzy pojawił się duży uśmiech.
- O to samo mogę zapytać ciebie, tylko jak z Jackiem?
- To nie nas było słychać w całym domu - spojrzała na mnie, a ja od razu poczułam jak zalewam się rumieńcami.
- Chyba nie mówisz o mnie - wstałam z miejsca i podeszłam do szafki z której wyjęłam swój kubek. Wsypałam do niego dwie łyżeczki kawy i zalałam je gorącą wodą.
- Nie wcale - zaśmiała się, ale już nic więcej nie powiedziała, a zajęła się jedzeniem śniadania.
Cała reszta chyba nadal spała, bo nikogo nie było słychać. Cieszyłam się z jednej strony na te wakacje, ale z drugiej było mi przykro, że nie ma ze mną David'a i z tego, że moje kontakty z Megan ulegają całkowitej zmianie - na gorsze.
Usiadłam znowu na swoje miejsce i napiłam się dużego łyka przygotowanej dawki energii.
- Kiedy będzie Tommy?
- Zaraz powinien być, dlatego wstałam wcześniej - Nim Megan skończyła mówić, usłyszałam dźwięk parkowanego samochodu na podjeździe przed domem.
Na samą myśl, że zaraz wejdzie tutaj mój przyjaciel ścisnęło mnie w żołądku. Ostatnio wszystko nie toczyło się po mojej myśli, wszystko psułam i nie miałam kompletnego pojęcia jak to teraz naprawić.
Megan podeszła do drzwi, które zaraz potem się otworzyła. Spojrzałam w tamtym kierunku i ujrzałam wesołą twarz Tommy’ego, ale nie tylko jego. Koło niego stał chłopak, chłopak z naszego kręgu, ten sam co był ze mną w domu Matta Co on tu robi? Nie rozumiem.
Stanęłam przy drzwiach opierając się o ich framugę i patrzyłam jak chłopaki wyciągają swoje walizki. Wzrok Tommy’ego napotkał na mnie parę razy, ale on zaraz go odwracał, jakby nie chciał zaczynać ze mną dłuższego kontaktu. Nie odpuszczę mu tym razem, musimy to wyjaśnić.
Kiedy przechodził obok mnie, złapałam jego rękę.
- Możemy pogadać? - Popatrzyłam prosto w jego oczy.
- Okej, ale poczekaj odniosę walizki do pokoju. Jev chodź za mną - krzyknął do chłopaka, który był pogrążony na dworze w rozmowie z Megan. Ona oczywiście poszła razem za nim, a ja udałam się na świeże powietrze.
Usiadłam na huśtawce i rozmyślałam. Wokół było słychać śpiew ptaków oraz szum drzew. To było idealne miejsce na oderwanie się od miastowego życia w Nowym Jorku.
- Chodź przejdziemy się - uśmiechnął się
wskazując w stronę lasu.
Nie czekając od razu się podniosłam i udałam za nim we wskazanym wcześniej kierunku. Jego uśmiech dawał mi nadzieje, że w naszej przyjaźni nie wszystko jeszcze stracone.
Przez parę pierwszych minut żadne z nas się nie odzywało, ale w końcu postanowiłam, że nie mogę czekać i zaczęłam pierwsza.
- Chciałam cię przeprosić. Wiem, że możliwe dawałam ci złe znaki, zaczynałam traktować jak kogoś więcej niż przyjaciela, ale na prawdę robiłam to nie świadomie. Zastanawiałam się nad tym długo i możliwe, że to przez te wszystkie wydarzenia, które zdarzyły się w ostatnim czasie. Sam wiesz, że nie było mi łatwo. Ostatni rok był chyba najgorszym w moim życiu, ciągle kłóciłam się z Mattem, a nasza ostatnia kłótnia skończyła się tragicznie. Straciłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu i to był okropny cios. Myślę, że to jak zachowywałam się względem ciebie było spowodowane osamotnieniem, brakiem miłości, ale ja Tommy traktuje cię jak przyjaciela. Przepraszam, ale to Justin zawrócił mi w głowie i to z nim chce być, ale nie chce żeby to wpływało na naszą przyjaźń - powiedziałam na jednym wdechu, patrząc przed siebie. Nie umiałam spojrzeć mu w oczy. Nie teraz gdy mu to wszystko wyznałam i gdy mogłam go tak bardzo zranić, ale chyba było to lepsze od kłamstwa.
Jego reakcja kompletnie mnie zaskoczyła, nie wybuchł, nie krzyczał, nie odszedł, lecz złapał moją dłoń i odwrócił mnie w swoją stronę.
- Nie przepraszaj, to nie twoja wina – zaczął na początku i drugą dłonią dotknął mojego policzka, sprawiając że od razu się uśmiechnęłam. – To była moja wina, to ja to wymusiłem i mogłem tym samym spieprzyć taką cudowną przyjaźń jaka jest między nami od dzieciństwa. Wiem, że ostatnio między tobą, a Megan nie jest kolorowo i nie chce żeby to samo spotkało nas. Jesteś dla mnie tylko przyjaciółką, albo nie tylko. Traktuje cię jak siostrę i nic od ciebie więcej nie oczekuje, to ja przepraszam i mam nadzieje, że między nami wszystko okej? – Zapytał patrząc prosto w moje oczy, lekko się uśmiechając
- Oczywiście, że wszystko okej – odwzajemniłam jego uśmiech, na co on wziął mnie mocno w swoje ramiona i okręcił parę razy wokół własnej osi śmiejąc się głośno.
- Jesteś najlepszą przyjaciółką na całym świecie!
Nie czekając od razu się podniosłam i udałam za nim we wskazanym wcześniej kierunku. Jego uśmiech dawał mi nadzieje, że w naszej przyjaźni nie wszystko jeszcze stracone.
Przez parę pierwszych minut żadne z nas się nie odzywało, ale w końcu postanowiłam, że nie mogę czekać i zaczęłam pierwsza.
- Chciałam cię przeprosić. Wiem, że możliwe dawałam ci złe znaki, zaczynałam traktować jak kogoś więcej niż przyjaciela, ale na prawdę robiłam to nie świadomie. Zastanawiałam się nad tym długo i możliwe, że to przez te wszystkie wydarzenia, które zdarzyły się w ostatnim czasie. Sam wiesz, że nie było mi łatwo. Ostatni rok był chyba najgorszym w moim życiu, ciągle kłóciłam się z Mattem, a nasza ostatnia kłótnia skończyła się tragicznie. Straciłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu i to był okropny cios. Myślę, że to jak zachowywałam się względem ciebie było spowodowane osamotnieniem, brakiem miłości, ale ja Tommy traktuje cię jak przyjaciela. Przepraszam, ale to Justin zawrócił mi w głowie i to z nim chce być, ale nie chce żeby to wpływało na naszą przyjaźń - powiedziałam na jednym wdechu, patrząc przed siebie. Nie umiałam spojrzeć mu w oczy. Nie teraz gdy mu to wszystko wyznałam i gdy mogłam go tak bardzo zranić, ale chyba było to lepsze od kłamstwa.
Jego reakcja kompletnie mnie zaskoczyła, nie wybuchł, nie krzyczał, nie odszedł, lecz złapał moją dłoń i odwrócił mnie w swoją stronę.
- Nie przepraszaj, to nie twoja wina – zaczął na początku i drugą dłonią dotknął mojego policzka, sprawiając że od razu się uśmiechnęłam. – To była moja wina, to ja to wymusiłem i mogłem tym samym spieprzyć taką cudowną przyjaźń jaka jest między nami od dzieciństwa. Wiem, że ostatnio między tobą, a Megan nie jest kolorowo i nie chce żeby to samo spotkało nas. Jesteś dla mnie tylko przyjaciółką, albo nie tylko. Traktuje cię jak siostrę i nic od ciebie więcej nie oczekuje, to ja przepraszam i mam nadzieje, że między nami wszystko okej? – Zapytał patrząc prosto w moje oczy, lekko się uśmiechając
- Oczywiście, że wszystko okej – odwzajemniłam jego uśmiech, na co on wziął mnie mocno w swoje ramiona i okręcił parę razy wokół własnej osi śmiejąc się głośno.
- Jesteś najlepszą przyjaciółką na całym świecie!
*
Stałam na brzegu jeziora przyglądając się znajomym, którzy właśnie świetnie bawili się w wodzie. Kiedy tak na nich patrzyłam od razu w głowie pojawiały się wspomnienia z poprzednich wakacji, a na twarzy pojawiał się uśmiech. Tak bardzo chciałabym czasami wrócić do czasów dzieciństwa i znów poczuć się tak beztrosko jak wtedy. Teraz z każdym nowym rokiem mam coraz to więcej problemów i nic nie sprawia mi takiej radości jak to było kiedyś. Pamiętam jak byliśmy mali i naszymi największym zmartwieniem było to kiedy rodzice kazali kończyć zabawę, a my próbowaliśmy ich namówić na przynajmniej piętnaście minut. A teraz ile razy chciałoby się zatrzymać lub cofnąć czas, chociaż to nigdy nie jest możliwe.
Poczułam zimne i mokre dłonie Justina na swoich biodrach.
- O czym tak myślisz? – Zapytał nachylając się do mnie i lekko całując mój płatek ucha.
- O dzieciństwie – szepnęłam i odwróciłam się w jego stronę. Ręce splotłam na jego szyi i spojrzałam prosto w jego czekoladowe tęczówki. Aby moje i jego oczy znajdowały się na tej samej wysokości musiałam stawać na palcach. Był wyższy o kilka centymetrów.
- Nie masz tak czasami, że chciałbyś wrócić do tamtych czasów?
- Nie za bardzo, nie miałem kolorowego dzieciństwa i nie wracam myślami do tamtego okresu.
- Musisz mieć jakieś dobre wspomnienia – szepnęłam i palcem przejechałam po jego brodzie.
- Może i jest kilka, ale na pewno bardzo mało – odparł wymijająco i objął mnie rękami w tali – Stanowczo wole ten czas. – uśmiechnął się i złączył nasze usta w pocałunku.
Odwzajemniłam go delikatnie, nie chcąc za bardzo wczuwać się w tą sytuację przy naszych znajomych i gdy tylko odsunęliśmy się trochę od siebie zmierzwiłam ręką jego włosy.
- Masz racje jest cudownie – powiedziałam całkowicie szczerze. Chyba nigdy w życiu nie byłam zakochana jak teraz. – Ale dokończmy wieczorem jak będziemy sami, teraz muszę iść po wodę. Jest taki upał, a mi cholernie chce się pić.
- Ja pójdę i tak muszę skoczyć do łazienki – cmoknął mnie w sam środek czoła i posyłając uśmiech, zabrał ręce z mojej tali, a następnie udałam się w stronę wyjścia z plaży.
Justin.
Wszedłem do domku i na sam początek
udałem się do kuchni. Usiadłem na jednym z krzeseł przy stole i wyciągnąłem
telefon z kieszeni. Upewniłem się, że na pewno nikogo nie ma i wybrałem numer
Alison. Wiedziałem, że dobijała się do
mnie prze ostatnie parę godzin, ale nie mogłem odebrać przy Cassey. Nigdy nie
popełnił bym, aż takiej gafy. Czekając, aż odbierze bawiłem się zapalniczką,
którą ktoś zostawił na stole i patrzyłem się pusto przed siebie. Ta cała
sytuacja była już trochę przytłaczająca.
- Kto to do mnie dzwoni? Mój książę postanowił się odezwać? Gdzie to zapisać, co? – Zaczęła na sam początek i po jej głosie i sarkazmie jaki do mnie kierowała, było widać, że jest nieźle wkurwiona.
- Miłe powitanie. Dzięki, skarbie - odparłem, ale w myślach dobrze wiedziałem, że należy mi się niezły opieprz. Nigdy jej tak nie traktowałem, a teraz nasz związek idzie w całkowicie dziwnym kierunku.
- Nie żartuj sobie idioto, dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonów? Nawet nie wiesz jak się martwiłam.
- Mam dużo pracy - powiedziałem. Nie zamierzam jej przepraszać, bo to i tak nie miałoby sensu.
- Dzwonie tylko na chwile. Nie mam zbytnio czasy, ale jak tylko wrócę obiecuje jestem twój.
- Nie żartuj sobie Justin. Od ostatnich paru miesięcy między nami nic się nie układa. Wydaje mi się, że to już nie ma sensu. Czuje, że ty już do mnie nic nie czujesz. – mówiła coraz cichszym głosem, a nie chciałem żeby teraz wybuchła mi płaczem. Może i sam nie wiem czy nadal coś do niej czuje, czy kiedykolwiek czułem, ale muszę ją uspokoić.
- Ali proszę nie zaczynaj – powiedziałem krótko. – Posłuchaj mnie uważnie Kocham Cię, ale naprawdę ostatnio nam się nie przelewa i muszę dbać o moją rodzinę. Jak tylko to się skończy, wszystko będzie jak dawniej, wierzysz mi? – Zapytałem.
- Trzymam cię za słowo i oczywiście też Cię Kocham.
Rozłączyłem się i telefon z powrotem wrzuciłem do kieszeni moich spodenek. Chwile posiedziałem jeszcze na krześle myśląc o tym wszystkim i kiedy się ogarnąłem, podniosłem się z miejsca i podszedłem do lodówki. Wyjąłem z niej zimną butelkę wody dla Cas, aby nie zapomnieć jej kiedy będę wychodzić i postawiłem ją na stole.
Udałem się do łazienki, ale kiedy miałem już wejść po schodach na górę, zauważyłem uchylone drzwi od pokoju Tomm’yego. To ca zauważyłem zdziwiło mnie całkowicie i jestem pewien, że w tamtym momencie moje szczęka znajdowała się na podłodze.
Na łóżku leżał przyjaciel Cassey, ale nie sam, lecz z Jevem, tym gościem który z nim przyjechał. Od początku wiedziałem, że między nimi jest coś nie tak. Ale tego nigdy bym się nie spodziewał, jednak to była prawda, widziałem to przecież na własne oczy.
Tommy leżał na łóżku, a obok niego Jev. Ręka tego pierwszego znajdowała się na dolnej części pleców drugiego, a ich usta była złączone w namiętnym pocałunku.
*
- Kto to do mnie dzwoni? Mój książę postanowił się odezwać? Gdzie to zapisać, co? – Zaczęła na sam początek i po jej głosie i sarkazmie jaki do mnie kierowała, było widać, że jest nieźle wkurwiona.
- Miłe powitanie. Dzięki, skarbie - odparłem, ale w myślach dobrze wiedziałem, że należy mi się niezły opieprz. Nigdy jej tak nie traktowałem, a teraz nasz związek idzie w całkowicie dziwnym kierunku.
- Nie żartuj sobie idioto, dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonów? Nawet nie wiesz jak się martwiłam.
- Mam dużo pracy - powiedziałem. Nie zamierzam jej przepraszać, bo to i tak nie miałoby sensu.
- Dzwonie tylko na chwile. Nie mam zbytnio czasy, ale jak tylko wrócę obiecuje jestem twój.
- Nie żartuj sobie Justin. Od ostatnich paru miesięcy między nami nic się nie układa. Wydaje mi się, że to już nie ma sensu. Czuje, że ty już do mnie nic nie czujesz. – mówiła coraz cichszym głosem, a nie chciałem żeby teraz wybuchła mi płaczem. Może i sam nie wiem czy nadal coś do niej czuje, czy kiedykolwiek czułem, ale muszę ją uspokoić.
- Ali proszę nie zaczynaj – powiedziałem krótko. – Posłuchaj mnie uważnie Kocham Cię, ale naprawdę ostatnio nam się nie przelewa i muszę dbać o moją rodzinę. Jak tylko to się skończy, wszystko będzie jak dawniej, wierzysz mi? – Zapytałem.
- Trzymam cię za słowo i oczywiście też Cię Kocham.
Rozłączyłem się i telefon z powrotem wrzuciłem do kieszeni moich spodenek. Chwile posiedziałem jeszcze na krześle myśląc o tym wszystkim i kiedy się ogarnąłem, podniosłem się z miejsca i podszedłem do lodówki. Wyjąłem z niej zimną butelkę wody dla Cas, aby nie zapomnieć jej kiedy będę wychodzić i postawiłem ją na stole.
Udałem się do łazienki, ale kiedy miałem już wejść po schodach na górę, zauważyłem uchylone drzwi od pokoju Tomm’yego. To ca zauważyłem zdziwiło mnie całkowicie i jestem pewien, że w tamtym momencie moje szczęka znajdowała się na podłodze.
Na łóżku leżał przyjaciel Cassey, ale nie sam, lecz z Jevem, tym gościem który z nim przyjechał. Od początku wiedziałem, że między nimi jest coś nie tak. Ale tego nigdy bym się nie spodziewał, jednak to była prawda, widziałem to przecież na własne oczy.
Tommy leżał na łóżku, a obok niego Jev. Ręka tego pierwszego znajdowała się na dolnej części pleców drugiego, a ich usta była złączone w namiętnym pocałunku.
*
Siedziałem
wieczorem na huśtawce wraz z Cassey. Opierała głowę na moich kolanach i
przeglądała jedną ze swoich gazet, czasem czytając mi jakieś najświeższe plotki,
czy co jest modne tego sezonu. Nie interesowało mnie to za bardzo, ale starałem
się tego po sobie nie pokazać, w końcu i tak nie mam co do robienia, jak wszyscy
są zajęci tylko sobą.
Za drzwi naszego domku wychyliła się głowa Megan. Ta laska jest taka pociągająca, że czasami zazdroszczę Matt’owi, że jest jego, ale kiedy przypomnę sobie jaka jest puszczalska to mi przechodzi.
- Cass pomożesz mi z kolacją? – Zawołała, na co moja dziewczyna oczywiście nic innego, ale się zgodziła. Teraz naprawdę będę się nudził.
- Niedługo wrócę – uśmiechnęła się i wstała z huśtawki i gazeta odłożyła obok mnie.
- A buziak dla mnie na do widzenia? – zapytałem unosząc jedną brew, na co ona od razu się zaśmiała.
- Przecież zaraz wrócę.
- Ale ja będę tęsknił – odparłem i nastawiłem w jej stronę policzek. – Czekam księżniczko.
Dziewczyna nachyliła się w moją stronę i kiedy chciała złożyć na moim policzku lekkiego buziaka, przekręciłem głowę i złączyłem nasze usta.
- Tak dużo lepiej – uśmiechnąłem się kiedy Cassey oderwała się ode mnie i pokręciła rozbawiona głową.
Chwilę później zniknęła za drzwiami wejściowymi i zostałem na podwórku sam. Oparłem się wygodnie i patrzyłem na chmury szybko przemieszczające się po jeszcze jasnym niebie. Nie było mi jednak dane posiedzieć dłużej samemu, ponieważ po chwili drzwi zamknęły się z hukiem, a na ganku pojawił się nie kto inny jak Tommy. Widać było wkurzenie na jego twarzy, a do kogo kierowane? Z tego, że kieruje się w moją stronę, to zgaduje, że do mnie.
- Musimy pogadać – warknął przechodząc koło mnie i udał się w kierunku garażu, w którym stał zaparkowany jego samochód.
Nie wiedząc o co mu chodzi i tak podniosłem się i ruszyłem za nim.
- O co chodzi? – Zapytałem, kiedy on upewnił się, że nikt nas nie słyszy.
- Wiem już wszystko idioto – powiedział patrząc prosto w moje oczy z okropną wściekłością.
- To znaczy co wiesz? – udawałem, że to mnie nie rusza, ale w środku czułem zdenerwowanie. On nie mógł się dowiedzieć to nie możliwe.
- O tym, że pracujesz dla Matta i Megan to samo – podszedł do mnie o jeden krok za blisko i popchnął mnie na ścianę. – Myślisz, że dam ci skrzywdzić Cassey? Nie wiem co zamierzasz zrobić, ale nie dopuszczę do tego. Ona za chwile się o tym dowie! – Krzyknął, ale w tej samej chwili w mojej głowie pojawił się plan.
- Nie był bym tego taki pewien – uśmiechnąłem się cwano.
- O co ci chodzi? – Zapytał i zauważyłem zmieszanie w jego oczach.
- Naprawdę chcesz, żeby każdy dowiedział się, że sypiasz z facetami? Naprawdę tego chcesz?
- Nie zrobisz tego – pokręcił głową i oddalił się o niecały metr.
- Może i nie zrobię, ale dobrze wiesz czego ty wtedy nie zrobisz – odparłem i w tej chwili byłem pewny. On jest już mój.
Za drzwi naszego domku wychyliła się głowa Megan. Ta laska jest taka pociągająca, że czasami zazdroszczę Matt’owi, że jest jego, ale kiedy przypomnę sobie jaka jest puszczalska to mi przechodzi.
- Cass pomożesz mi z kolacją? – Zawołała, na co moja dziewczyna oczywiście nic innego, ale się zgodziła. Teraz naprawdę będę się nudził.
- Niedługo wrócę – uśmiechnęła się i wstała z huśtawki i gazeta odłożyła obok mnie.
- A buziak dla mnie na do widzenia? – zapytałem unosząc jedną brew, na co ona od razu się zaśmiała.
- Przecież zaraz wrócę.
- Ale ja będę tęsknił – odparłem i nastawiłem w jej stronę policzek. – Czekam księżniczko.
Dziewczyna nachyliła się w moją stronę i kiedy chciała złożyć na moim policzku lekkiego buziaka, przekręciłem głowę i złączyłem nasze usta.
- Tak dużo lepiej – uśmiechnąłem się kiedy Cassey oderwała się ode mnie i pokręciła rozbawiona głową.
Chwilę później zniknęła za drzwiami wejściowymi i zostałem na podwórku sam. Oparłem się wygodnie i patrzyłem na chmury szybko przemieszczające się po jeszcze jasnym niebie. Nie było mi jednak dane posiedzieć dłużej samemu, ponieważ po chwili drzwi zamknęły się z hukiem, a na ganku pojawił się nie kto inny jak Tommy. Widać było wkurzenie na jego twarzy, a do kogo kierowane? Z tego, że kieruje się w moją stronę, to zgaduje, że do mnie.
- Musimy pogadać – warknął przechodząc koło mnie i udał się w kierunku garażu, w którym stał zaparkowany jego samochód.
Nie wiedząc o co mu chodzi i tak podniosłem się i ruszyłem za nim.
- O co chodzi? – Zapytałem, kiedy on upewnił się, że nikt nas nie słyszy.
- Wiem już wszystko idioto – powiedział patrząc prosto w moje oczy z okropną wściekłością.
- To znaczy co wiesz? – udawałem, że to mnie nie rusza, ale w środku czułem zdenerwowanie. On nie mógł się dowiedzieć to nie możliwe.
- O tym, że pracujesz dla Matta i Megan to samo – podszedł do mnie o jeden krok za blisko i popchnął mnie na ścianę. – Myślisz, że dam ci skrzywdzić Cassey? Nie wiem co zamierzasz zrobić, ale nie dopuszczę do tego. Ona za chwile się o tym dowie! – Krzyknął, ale w tej samej chwili w mojej głowie pojawił się plan.
- Nie był bym tego taki pewien – uśmiechnąłem się cwano.
- O co ci chodzi? – Zapytał i zauważyłem zmieszanie w jego oczach.
- Naprawdę chcesz, żeby każdy dowiedział się, że sypiasz z facetami? Naprawdę tego chcesz?
- Nie zrobisz tego – pokręcił głową i oddalił się o niecały metr.
- Może i nie zrobię, ale dobrze wiesz czego ty wtedy nie zrobisz – odparłem i w tej chwili byłem pewny. On jest już mój.
._____________.
TADADADADDA X DD Mamy rozdział 20 :) Podoba się? Mam nadzieje, że tak bo trochę nad nim siedziałam.
Będę wdzięczna jeśli zostawicie po sobie ślad w postaci komentarzy i może polecanie naszego opowiadana? :)
Będę wdzięczna jeśli zostawicie po sobie ślad w postaci komentarzy i może polecanie naszego opowiadana? :)
Tommy sypia z facetami?! nie no tego to ja się nie spodziewałam. :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, naprawdę <3
czekam już na kolejny :*
@saaalvame
Tommy + faceci ? niezly szok..
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze Cassey dowie sie nie dlugo prawdy, jestem ciekawa jej reakcji ... rozdzial fantastyczny!
@magda_nivanne
Super rozdzial:-)
OdpowiedzUsuńwow wow wow wow !
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam sie ... :)
SUPER ROZDZIAŁ ! / @Vejtaszewska