niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 27. Problemy.



Cassey

                Otworzyłam cicho drzwi i powoli weszłam do środka mieszkania. Nie miałam na nic ochoty. Różne myśli krążyły po mojej głowie, zaczynając od Justina, a kończąc na moim zmarłym bracie. Tak bardzo chciałam w tej chwili przytulić się do niego i powiedzieć mu jak bardzo go kocham pomimo, że mnie czasem mocno wkurza. Czułam jak moje wnętrze z dnia na dzień, z godziny na godzinę, z minuty na minutę rozpada się na tysiące cząsteczek, których już nikt nie pozbiera, bo osoba, która być może byłaby w stanie to zrobić nie żyje.
                Skupiając się na tym, żeby nikt mnie nie usłyszał pomału ruszyłam w stronę swojego pokoju. Chciałam położyć się w łóżku i po raz kolejny w ostatnim czasie pozwolić łzom swobodnie plamić moją poduszkę.
                Nagle jednak usłyszałam szlochanie. Tym razem to nie ja płakałam, to była moja mama. Skierowałam się w stronę skąd doszedł mnie dźwięk. Zajrzałam do kuchni, a moim oczom ukazała się roztrzęsiona rodzicielka. Siedziała przy stole wpatrując się w jakąś kartkę i wycierając delikatnie chusteczką zapłakane oczy. Powoli podeszłam do niej i przytuliłam ją do siebie, poczym spokojnie się odezwałam:
                - Co się stało? Nie płacz mamo, proszę.
                Pogłaskałam lekko jej plecy, a ją zalała kolejna fala emocji, które spowodowały, że z jej oczu kapały duże, słone krople. Nie wiedziałam dlaczego płacze, nie była w stanie odpowiedzieć. Spojrzałam na kartkę, w którą ona wcześniej się wpatrywała i doznałam szoku. Kartka zawierała list. List był od kochanki mojego ojca. Kochanka mojego ojca była w ciąży.
                Szybko przeczytałam list, w którym sekretarka taty pisała jak to już ma dość tego całego ukrywania i jak bardzo oboje się kochają. Autorka oznajmiła w nim również, że ich wspólny synek przyjdzie na świat za niecały miesią oraz musiała niestety sama powiedzieć o tym mojej mamie, bo „Harry za długo się za to zabierał”. Żeby tego było mało do listu zostało dodane ich wspólne zdjęcie i kopia USG, na którym widać dziecko.
                Nie wiedziałam co mam zrobić, co mam powiedzieć. Z jednej strony czułam jak rośnie we mnie wściekłość, a z drugiej chciałam podobnie jak mama też się rozpłakać. Nie mogłam jednak tego zrobić. Musiałam jej pokazać, że musi być silna tak jak ja i razem damy radę.
                - Mamuś nie płacz. Naprawdę nie przejmuj się tym. Poradzimy sobie we dwie. Może to i mój ojciec, ale tego co zrobił ja mu na pewno nie wybaczę i ty też nie powinnaś.
                - Córciu nawet nie wiesz jak cieszę się, że jesteś tu ze mną. – Wyszeptała cicho mama.
                - Możesz na mnie zawsze liczyć. Objecuję ci, że ja nigdy już się od ciebie nie odsunę.
                - Dziękuję ci. Naprawdę bardzo ci dziękuje.
                - To drobiezg mamo. Kocham cię.
                - Ja cię też kocham. - Kobieta bez pośpiechu odsunęła się odemnie, a następnie popatrzyła mi w oczy i posłała uśmiech, który z widocznym bólem rysował się na jej twarzy.
                - Może chcesz, żebyśmy spędziły dziś trochę czasu razem?
                - Bardzo chętnie Cassey, ale tak w sumie jestem umówiona dziś z ciocią Lucy za jakąś godzinę. Z resztą masz wakacje powinnaś wyjśćgdzieś zabawić się z przjaciółmi. – Mama wyciągnęłą z kieszeni dwa banknoty i mi je podała. – Myślę, że ci wystarczą.
                -  Nie przejmuj się tym mamo. Faceci to dranie i pomimo, że my kobiety wiemy o tym od dawna to i tak narażamy się na ich idiotyzm. Tak właściwie ty też powinnaś się z ciocią rozerwać. – Puściłam do niej oczko i się uśmiechnęłam.
                - Masz racje, tylko szkoda trochę, że to już nie te lata.
                - Oj przesadzasz. – Zaśmiałyśmy się obie. – No dobra, to ja ci nie przeszkadzam. Zrób sobie boski makijaż, załóż jakieś fajne ciuchy, a jestem pewna, że ciocia zna jakiś lokal i bardzo chętnie z tobą zaszaleje.
                Spojrzałam na mamę, która starając się ukryć cierpienie podniosła się z krzesła i poszła w stronę swojej sypialni. Podziwiam ją, bo gdyby mnie zdradził facet, z którym byłabym już te dzieścia lat z jakąś młodszą szmatą to nie pozbierałabym się do końca życia. A ona? Ona jest po prostu bardzo silna. Pomimo wewnętrznego bólu postanowiła wyjść na miasto spotkać się z ciocią. Tak bardzo chciałabym być taka jak ona.

                Kiedy mama wyszła postanowiłam zadzwonić do Tommy’ego. Stwierdziłam, że on będzie doskonle wiedział co czuje i tylko on będzie w stanie pomóc mi się chociaż trochę otrząsnąć. Chłopak miał być, za jakieś czterdzieści pięć minut do godziny. Nie minęło jednak pół godziny, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
                Zwlekłam się z kanapy, okryłam swoje ramiona kocem i poszłam wpuścić przyjaciela do środka. Gdy otworzyłam drzwi spotkała mnie niespodzianka.
                - Jak mogłaś mi nic nie powiedzieć? Tommy mi musiał sam wszystko opisać. Przecież jesteśmy przyjaciółkami, tak? – Sammy powitała mnie wyrzutami.
                - Przepraszam nie wiedziałam jak.. – Dziewczyna weszła do domu i przytuliła mnie mocno, a ja odzwzajemniłam i tylko szepnęłam jeszcze raz słowo „Przepraszam”.
                - Stwierdziłem, że Sam jednak jako kobieta lepiej będzie potrafiła ci pomóc, niż ja. – Tommy uśmiechnął się do mnie. – No i kupiła lody czekoladowe, o których ja bym pewnie zapomniał. – Chłopak pomachał pełną siatką, a ja się zaśmiałam.
                - Tak się cieszę, że was widzę. – Patrzyłam to raz na Sam, to raz na Tom’a i dziękowałam w głowie Bogu, że mam takich przyjaciół. – Wchodźcie, pooglądacie ze mną jakieś romansidła, bo akurat jakoś tak naszła mnie na nie ochota.
                - O matko! Jak ja kocham takie filmy. Boziu, boziu, boziu, dziewczyny szybko wchodźcie. Już nie mogę się doczekać, aż zaczniemy je oglądać. – Powiedział sarkastycznie Tommy, a ja i Sam wybuchnęłyśmy śmiechem.
                Razem z przyjaciółmi udałam się do salonu. Podszas gdy oni zajeli soboie wygodne miejsca, a poszłam szybko do kuchni po łyżeczki. Kiedy do nich wróciłam zaczeliśmy oglądać całkiem nowy film pod tytułem „Wszystko dla Ciebie” i jeść pyszne lody. Sammy dla każdego kupiła po pudełku więc śmiało można powiedzieć, że dla wszystkich starczyły.
                Siedzieliśmy sobie oglądając i komentując różne sceny z filmu. Kiedy widziałam jaka bardzo kochają się główni bohaterowie i jakie zarówno piękne, jak i złe chwile ze sobą przeżyli moje myśli skierowały się w stronę Justin’a. Ja też go kochałam tak bardzo, że aż sprawiało mi to ból. Ciekawe czy naprawdę wszystkie jego uczucia do mnie były fałszywe, czy może jednak czuł coś do mnie.
                - Tommy.. Wiesz może co z Justin’em? – Moja ciekawość wzięła górę i zadałam to pytanie, które tak szczerze dręczyło mnie odkąd widziałam go ostatni raz. – Znaczy wiesz.. Chodzi o to, czy może powiedział Matt’owi, że ja wszystko wiem i Matt coś mu zrobił.
                - Chłopaki kontrolują sytuacje i Matt raczej nic jeszcze nie robi, ale w razie czego będziesz wiedzieć o tym jako pierwsza. W każdym bądź razie wolałbym, żebyś nie wychodziła sama na zewnątrz.
                - Oj Tommy, Tommy. Dziewczynie nie chodzi tak naprawdęo Matt’a. – Odezwała się Sammy, a ja od razu wiedziałam, że miała racje. – Widzisz, że ona coś do niego czuje jeszczei chce wiedzieć czy coś mu się stało. Cassey przykro mi, ale to zwykły skurwiel. Nie okłamuje się kobiet jeśli chodzi o uczucia. Wiem, że może łatwo mi to mówić, ale taka jest prawda, powinnaś mieć go w dupie..
                Jak twoja mama twojego tatę.. Dokończyłam wypowiedź Sammy w myślach. Nie mówiłam przyjaciołom o tym co zrobił mój ojciec. Stwierdziłam, że i tak już wystarczająco się o mnie martwią, więc nie chce, żeby jeszcze bardziej zadręczali się moimi problemami. Fakt Sammy miała rację, że muszę go olać, ale ja tka po prostu nie mogę tego zrobić. Po chwili słowa mata jednak odbiły się echem w mojej głowie i zostawiły pustkę w moim już wcześniej złamanym sercu.
                - Nie chciałem tego mówić wcześniej, bo wiem, że to sprawi ci ból. Wolę jednak cię nie okłamywać. Prawda może i jest bolena, ale zawsze jest lepsza niż kłamstwo.. Musisz wiedzieć, że Justin przez cały ten czas, kiedy się z tobą spotykał miał dziewczynę – Alison..
                - Cassey.. – W głosie Sam słychać było wyraźnie współczucie. – To sukinsyn, nie przejmuj się nim, olać go. – Dziewczyna ciągle powtarzała przytulając mnie do siebie.
                Ja byłam jednak głucha na wszystko co mówiła ona, co mówił Tommy. Do mojej głowy docierały nagle te wszystkie chwile, gdy Justin zostawiał mnie, aby odebrać telefon. Albo gdy jego telefon dzwonił po pare razy bez przerwy, a chłopak olewał je mówiąc, że to nie ważne, że może poczekać. Moje serce nie dość, że było już połamane i rozleciane na tysiące kawałeczków to teraz poczułam jak ktoś skacze po jego resztkach sprawiając, że tysiące zmieniają się w miliony. Właściwie nie był to ktoś, była to konkretna osoba. Justin.


Justin

         Leżałem na łóżku w moim pokoju, a w mojej głowie kłębiły się myśli. Było mi źle. Było mi tak cholernie źle. Odkąd zobaczyłem jak Cassey cierpi przeze mnie. Odkąd zobaczyłam ten ból w jej oczach. Jak mogłem zranić tak delikatną osobę. Jestem debilem. Sam powinienem o wszystkim jej powiedzieć już dawno. Nigdy nie powinienem jej okłamać . Ona nigdy w życiu nie uwierzy mi, że moje uczucia są prawdziwe. Że odkąd zobaczyłem ją pierwszy raz wiedziałem, że jest najpiękniejszą kobietą na świecie. Że odkąd ją poznałem stała się sensem mojego życia. Może to brzmi tandetnie, ale to prawda. Jest najważniejsza. Nie wybaczę sobie, jeśli Matt coś jej zrobi. Już do końca swoich dni, będę cierpiał, bo mogę mieć pewność, że nie odzyskam swojej drugiej połowy. Tej lepszej połowy, bez której świat jest beznadziejny.
                Jestem po prostu chujem. Debilem. Idiotą. Skurwielem. Imbecylem. Szmaciarzem. Wszystkim, tym co najgorsze.
                Z moich myśli wyrwał mnie dzwonek komórki. Bez najmniejszej chęci sięgnąłem po niego do kieszeni i ujrzałem na wyświetlaczu imię Alison. Bez wahania przejechałem palcem po czerwonej słuchawce odrzucając połączenie. Telefon po chwili odezwał się jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz, a potem znowu. Wszystkie sygnały od razu odrzucałem. Za którymś razem jednak postanowiłem odebrać i wygarnąć tej lasce, że nie chce mieć z nią nic do czynienia i ona też nie powinna chcieć być ze mną.
                 - Słuchaj Alison, tak bez owijania odpierdol się. Męczy mnie jak bez przerwy dzwonisz.. – Zacząłem mówić, jednak zamilkłem od razu , gdy usłyszałem, że po drugiej stronie odezwał się męski głos. To był Matt.
                - Alison? Hemm.. To ta laska z seksownym, dużym tyłkiem? Poważnie chcesz ją odrzucić? – Chłopak szyderczo zaśmiał się do słuchawki. – Mało ważne. Bieber, dowiedziałem się, że nawaliłeś i mój wróg dalej jeszcze dycha. No cóż jak pewnie się domyślasz nie sprawia to, że jestem szczęśliwy..

                - Daruj se i przejdź do rzeczy. – Przerwałem mu. – Jak zapewne się domyślasz nie mam ochoty wysłuchiwać tego co cię uszczęśliwia, a co nie. Przejdź więc do rzeczy.
                - No, no. Chyba się zapominasz trochę do kogo mówisz. Ale nie martw się. Teraz się nie przejmę tym, bo mam inne bardziej wkurwiające rzeczy na głowie.
                - Taa.. A co na przykład? – Zadając to powtarzałem sobie w myślach, żeby tym razem nie chodziło o Cassey i żeby nie kazał mi iść jej zabić.
                - Na przykład Megan. Suka wpadła i podobno to ja jestem ojcem. Nie wiem jak jej przemówić do tej pustej głowy, że przecież zabezpieczaliśmy się i to niemożliwe..
                - Matt, poważnie dzwonisz, aby powiedzieć mi, że zostałeś ojcem? – Ponownie mu przerwałem. – To gratuluję, ale jakoś wiesz.. Mam to głęboko w dupie. – Chciałem z jednej strony się już rozłączyć, ale z drugiej bałem się mu narazić, bo mógł skrzywdzić Cassey, albo moją rodzinę. W końcu to on tu ma władzę i pieniądze.
                - Właściwie to nie, ale chciałem ci tym zasugerować, żebyś nie wkurwiał mnie jeszcze bardziej, bo wiesz czym to grozi Bieber. – W wyobraźni widziałem już ten jego głupkowaty uśmieszek i jak popija swoje ulubione drinki, co przyprawiło mnie automatycznie o mdłości. – Dzwonie, żeby ci powiedzieć, że mam nowy plan. Ojciec mi przekazał, że mają świeże dowody dotyczące śmierci brata Cassey..
                Nagle poczułem jak z twarzy odpływa mi cała krew. Jeśli są nowe poszlaki dotyczące tej zbrodni to Matt teraz jak najszybciej będzie chciał pozbyć się Cassey, bo będzie bał się, że ona wszystko powie policji. Nie mogę do tego dopuścić. Życie Cassey jest zagrożone. Może ona mnie nienawidzi, ale chce dla niej wszystkiego co najlepsze. Muszę zrobić wszystko, żeby nic jej się nie stało. Ona musi żyć. Ta dziewczyna nic nie zrobiła, a tak cierpi. Moja druga połówka nie może cierpieć.






.________________________.
Witam Was!  :)
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał rozdział.
Bardzo proszę o komentowanie i szczere opinie, naprawdę mi na tym zależy.
Dziękuje.
Do następnego.  ^_*


5 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział, to jeden z mojch ulubionych oppwiadani. Jestes wspaniałą pisarką. Czekam na nn 😍

    OdpowiedzUsuń
  2. http://selena-and-justin-nothing-like-us.blogspot.com/?m=1 zapraszam do mnie 😺

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku nie Lubie jak jest zle miedzy nimi

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na nowy rozdział fear--fanfiction.blogspot.com xoxo

    OdpowiedzUsuń